26kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Operacja wyslipowania kutra „WŁA-161”

00-DSC 2665-nb

Każdy wie, jak się statki na wodę spuszcza, wszyscy widzieliśmy już na zdjęciach albo nawet na własne oczy statki, zjeżdżające na wodę z pochylni wzdłużnej lub też efektowne wodowanie boczne. Ale jak się je z powrotem na ląd wciąga? Bo przecież na każdym statku również w części podwodnej trzeba czasem coś załatać, zakleić, zasmarować, pomalować czy naprawić. Duże statki wchodzą w tym celu na dok, ale dla mniejszych dok nie zawsze jest rozwiązaniem. Nie, żeby się w nim nie zmieściły, nie, wręcz przeciwnie, ale dokowanie to droga zabawa, a poza tym nie zawsze jest jakiś dok w pobliżu. Mniejsze stocznie, jak władysławowski „Szkuner”, z reguły w ogóle go nie posiadają.

Jak więc wyjąć z wody kuter, skoro nie da się tego zrobić za pomocą dźwigu, jak na całkiem małych jednostkach?

Sprawa jest jasna – trzeba użyć slipu! Slip, czyli wyciąg stoczniowy, to ...budowla hydrotechniczna w postaci równi pochyłej schodzącej z lądu w głąb wody, służąca do wodowania lub wyciągania na brzeg niewielkich jednostek pływających poprzez przewożenie ich na wózku kołowym, którym można wjechać do wody na głębokość większą niż zanurzenie jednostki. Niezbędnym wyposażeniem slipu jest wyciągarka, ponadto większe slipy mogą mieć własne tory i dostosowane do nich wózki, a także urządzenia dźwigowe... (słownik morski)

Tyle teorii. Przyjrzyjmy się jednak, jak taka operacja wyslipowania, wyciągania rybackiego kutra z wody wygląda w praktyce. Nietrudno zauważyć, że zestaw złożony z wózka slipowego i umieszczonego na nim wózka kołowego to potężna konstrukcja, pozwalająca na „ujarzmienie” w niej jak w imadle statków nawet i kilkudziesięciometrowych (w naszym przypadku jest to slip poprzeczny, w którym długość statków nie jest limitowana długością slipu, tylko szerokością kanału slipowego). Jak to się jednak dzieje, zapytacie słusznie, że wózek slipowy, zjeżdżający po pochylni do wody utrzymuje przez cały czas poziom, a nie przechyla się zgodnie ze skosem rampy? To pytanie nurtowalo mnie również – i to tak bardzo, że w końcu zapytałem o to fachowca. Odpowiedź okazała się dziecinnie prosta. Otóż szyny, po których wózek się porusza, są podwójne, osobne dla zestawu przednich i tylnych kół. W kanale, na prostej znajdują się one obok siebie na jednym poziomie, na skosie zaś szyny tylne prowadzone są odpowiednio wyżej niż przednie – dokładnie o tyle, żeby wózek trzymał poziom. Widać to całkiem dobrze na fotografii numer 04, przyjrzyjcie się uważnie!

Dowiedziałem się też, że slipowanie przebiega w dwóch etapach. Do wyciągania wózka slipowego po pochylni używany jest jeden zestaw lin, przy przejściu na poziomy kanał liny się przeczepia (zdjęcia 07-10). Sterowanie odbywa się ze stojącego na końcu kanału slipowego budynku maszynowni. Zrozumiałe jest więc, że „PRZECHODZENIE PRZEZ KANAŁ I WÓZEK SLIPOWY jest SUROWO WZBRONIONE”, o czym głoszą wymalowane na ścianach kanału duże, dobrze widoczne napisy.

Po dotarciu do wyznaczonego miejsca wózek kołowy z zakleszczonym na nim kutrem zjeżdża po szynach z wózka slipowego na odpowiednie stanowisko remontowe. Takich stanowisk jest we władysławowskiej stoczni czternaście. Niestety, wszystkie na wolnym powietrzu, co znacznie uzależnia remonty od sezonu. Poprzednie władze stoczni postawiły więc pod koniec 2013 roku bardzo dobrze wyposażoną halę namiotową, w której można remontować, a nawet budować jednostki do 35 metrów całorocznie, bez ograniczeń pogodowych. To z pewnością wielkie udogodnienie założywszy, ze będzie się z hali korzystać. Do tej pory nie widziałem w niej bowiem ani jednego statku. Może czekamy z tym do zimy? Zobaczymy.

Po tych wszystkich wywodach i dygresjach czas wreszcie przedstawić głównego aktora tej relacji. Jest nim kuter WŁA-161, a opisane slipowanie miało miejsce w końcu kwietnia 2014.

WŁA-161, z wymalowanym na dziobie herbem Władysławowa należy do Henryka Brunona i Marii Drzeżdżoń. Na nadbudówce widnieje imię „Maria II”, z pewnością na cześć pani Marii.

Statek zbudowała w 1989 roku Stocznia Wisła w Gdańsku jako kuter typu KB-21/II. Oznacza to, że była to jednostka do połowów burtowych. Dziś, po przebytych modernizacjach, łowić może zarówno z burty, jak i z rufy. Na zdjęciach widać wyraźnie przedłużoną, poszerzoną rufę z windą sieciową na pokładzie i podwieszonymi z obu stron deskami trałowymi. Statek ma pojemność brutto (GT) 113 oraz netto (NT) 33. Są to jednostki niemianowane, więc nie znajdziecie przy nich ton, jak to kiedyś bywało przy pojemności rejestrowej. Nośność statku to 21,20 t (nośność podajemy oczywiście nadal w tonach), a główne wymiary to: długość m.p. 18,90, długość maksymalna 22,23 m, szerokość 6,00 i zanurzenie 2,24 m. Silnik spalinowy Volvo Penta TAMD162C o 6 cylindrach i mocy 375 kW (510 KM), jedna śruba, prędkość 8 węzłów. Numer IMO 420459, znak wywoławczy SPG2120.

WŁA-161 wyslipowany został pod koniec kwietnia tego roku, by przygotować go do odnowy klasy. W rejestrze PRS (Polskiego Rejestru Statków) kuter ma klasę *mKM II Lm1, przy czym:

*mKM - oznacza statek mały (m) zbudowany pod nadzorem PRS (*K) z napędem mechanicznym (M),

II – dopuszczona jest żegluga po morzach otwartych w odległości do 50 mil morskich od miejsca schronienia, z odległoscią między dwoma miejscami schronienia do 100 mil morskich i żegluga po morzach zamkniętych, w granicach określonych dla każdego przypadku w świadectwie klasy oraz żegluga po Morzu Bałtyckim.

Lm1 - oznacza możliwość żeglugi za lodołamaczem oraz żeglugi samodzielnej w drobno pokruszonych lodach

I teraz to już naprawdę wszystko wiecie.

© Antoni Dubowicz 2014

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: